5 Niedziela Zwykła C i dni po
Łk 5,1-11
„Wypłyń na głębię….”

Nauczanie jest trudną pracą.
Daje zmęczenie
i wymaga odpoczynku,
chwil wytchnienia,
by nabrać sił
i znów podjąć
kolejny dzień
i stanąć wobec zgromadzonych
czekających na słowa mądre,
zachęcające i przekonywujące
jak żyć w rodzinie,
we wspólnocie, w rodzinie,
w społeczeństwie,
by dojść do zbawienia.
Zmęczenie było i udziałem Chrystusa,
który przemierzał drogi
Judei, Samarii i Galilei
głosząc prawdę
o Królestwie Bożym,
o Bogu miłującym, miłosiernym.
I zapragnął odpoczynku
pośród swych uczniów
i dlatego wchodzi do łodzi
z nadzieją,
że będzie mógł się posilić,
ale się okazało,
że nic nie mają do jedzenia.
Więc powie:
„Wypłyńcie na głębię
i zapuście sieci…”
Uczniowie przekonują,
że całą noc starali się
by coś złowić,
ale wysiłek zdał się daremny.
I słyszą wypłyńcie na głębię…
Posłuchali,
długo nie czekali,
jak dojrzeli sieci pełne ryb,
aż potrzebowali innych
w wyciąganiu sieci
i tak wiele ryb że sieci się rwały.
To było powodem,
że Chrystus się posilił,
do syta zjedli rybacy,
ale co najważniejsze,
że ten najstarszy,
Szymon – Piotr
klęka przed Chrystusem,
wyznaje swoją grzeszność
i wiarę
w to, że Chrystus
jest obiecanym Mesjaszem.
W zamian usłyszy słowa,
które będą zapowiedzią
dla której Chrystus
go powołał.

– – – – – –

Tak i w naszym życiu bywa,
że jakiś jasny, wyraźny znak
działania Bożego, zdarzenie,
wiarę ożywia.

 

Poniedziałek V Tydzień Zwykły C
Mk 6,53-56
„…zaraz Go rozpoznano…”

Jeżeli choć raz cię widziano,
względnie  twój wygląd
z opisem innych się zgadza,
będziesz rozpoznany,
tym bardziej, jeżeli ten ktoś
będzie potrzebował ciebie.
Chrystus
był łatwo rozpoznawalny.
Chodził z grupką mężczyzn,
Jak nauczyciel ze swymi uczniami.
Tym bardziej,
że  miał charakterystyczny wygląd.
Długie włosy,
ascetyczną twarz, brodę
i bystre przenikliwie patrzące oczy.
I dlatego też trudno
Chrystusowi było znaleźć, czas
na chwile samotności,
modlitwę, wyciszenie.
Tylko wysiadł z łodzi
przybywszy do ziemi Genezaret
zauważony przez ludzi,
wieść szybko rozeszła się o Nim
i śledzono gdzie się udaje,
i tam ludzie wyprowadzali, wynosili
swych chorych,
kładli na otwartych miejscach
i prosili Chrystusa, by choć frędzli
jego płaszcza mogli się dotknąć,
i byli uzdrowieni.

– – – – –

Wtorek V Tydzień Zwykły C
Mk 7, 1-13
„..brali posiłek nieczystymi rękami…”

Od pierwszych lat
dzieciństwa,
przez cały okres dorastania
nie szczędzą nam wskazówek,
zaleceń, zasad
naszego postępowania,
właściwego,
poprawnego zachowania.
Co więcej,
Po tym poznaje się
kulturą bycia,
dobre wychowanie
w domu rodzinnym,
w przedszkolu, szkole.
Chyba będziemy zgodni,
że faryzeusze i inni zauważyli,
że uczniowie Mistrza z Nazaretu,
Nauczyciela jak Go nazywano
przystępują do spożywania posiłku
zaniechawszy wcześniej
 umyć ręce, mieli rację.
Tego przecież wymaga
dobry ton, higiena, kultura.
To nie znaczy, że Chrystus
takie zachowanie głodnych uczniów
pochwalał,
ale zwrócił uwagę na coś,
co było o wiele ważniejsze,
czystość wewnętrzna,
czyste sumienie,
czyste myśli, czyste serce.

– – – – – – –

Środa V Tydzień Zwykły C
Mk 7.14-23
„..to co wychodzi z człowieka…”

Patrzymy na otaczający nas świat
każdego dnia,
na jego zmieniające się pory roku,
wszystkie mają swój urok,
tym dzielimy się z innymi.
Przy spotkaniu,
mówimy o pogodzie, o rodzinie.
Mimo woli dotykamy
spraw przykrych,
o zdarzeniach  wręcz okropnych
w sąsiedztwie,
w społeczeństwie,
pośród znanych z twarzy,
z nazwiska ludzi.
I mamy wspólne pytanie :
jak to możliwe ?
Kto by to przypuszczał,
że ten, że ta może dopuścić się
takich zachowań,
tak złych czynów.
I powtarza się w koło
 pytanie jak to możliwe ?
Jak się okazuje,
o czym się przekonujemy
z biegiem czasu, że ten lub tamta
swą powierzchownością miłą
potrafili przykryć co jątrzyło ich serce.
Bo ono jak mówi nam Chrystus
W dzisiejszej Ewangelii
Jest źródłem grzechu, nieprawości:
pychy, cudzołóstwa, kradzieży, chciwości….

– – – – –

Czwartek V Tydzień Zwykły C
Mk 7.24-30
„…padła Mu do nóg…”

Bywają momenty,
takie chwile w życiu,
kiedy pragnie się wyciszenia,
bycia samemu.
Bo z doświadczenia wiemy,
że ciągły wysiłek
w jakiejkolwiek dziedzinie
wymaga od nas koncentracji myśli,
rozwagi,
by wszystko co  wymaga
naszego zaangażowania
było wykonane możliwie najlepiej,
wtedy przychodzi mimo woli
poczucie satysfakcji, zadowolenia.
Ale takie działanie,
kiedy w naszym zasięgu są ludzie
nas potrzebujący, tym bardziej
ten trud jest męczący.
Tak poczuł się Chrystus
wstępując do domu swych znajomych
z nadzieją na czas wytchnienia.
Ale ona szybko prysła.
Wchodzi kobieta syrofenicjanka
upadając do nóg Chrystusowi
prosi by jej córkę uwolnił od złego ducha.
Chrystus ociąga się,
tłumaczy jej, że jest z poza zasięgu
jego działalności, jest poganką.
Ona nie ustępuje, wykazuje się wiarą
w Jego pomoc. Chrystus kapituluje.
Wiarę matki cudem zdrowia nagradza.

– – – – –

Piątek 5 Tydzień Zwykły C
Mk 7.31-37
„…przyprowadzili Mu głuchoniemego…”

Wiele, przeróżnych chorób, dolegliwości,
towarzyszy człowiekowi
od początku ludzkości.
By się o tym przekonać
wystarczy zajrzeć
do szpitala, do domu opieki,
do hospicjum do przychodni.
Istnieją schorzenia
którym towarzyszy ból
trudny do opanowania,
choroby dające uszkodzenia
jakiegoś zmysłu,
mamy niewidomych,
głuchoniemych,
o bezwładnych rękach, nogach
przez które trudno żyć
między innymi ludźmi,
w rodzinie, w społeczeństwie.
Szczęściarzem był głuchoniemy
z dzisiejszej Ewangelii,
którego przyprowadzono przed Jezusa
prosząc by położył na niego rękę.
Chrystus tym razem
bierze go na bok, poza tłum ludzi,
palce wkłada mu w uszy,
śliną dotyka mu języka
spojrzawszy w niebo westchnął
i powiedział „Otwórz się”.
I zaczął słyszeć i mówić.
Chrystus prosił by o tym nie rozpowiadali,
ale prośba nie zdała się na nic.

– – – – –
Sobota V Tydzień Zwykły C
Mk 8.1-10
 „…ile macie chlebów…”

Potrzeba wielkiej wrażliwości człowieka,
i wielkiej o niego troski,
aby umieć dojrzeć,
że długi czas wsłuchiwania się
w słowa czyjegoś nauczania,
przemówienia,
jest nie tylko powodem zmęczenia,
ale również zrozumienia,
że przecież wszyscy uczestniczący
potrzebują odetchnąć,
i zapewne pragną pokarmu, pożywienia.
Tak postąpił Chrystus
patrząc na zgromadzony wokół siebie
tłum ludzi zasłuchanych
w słowa Jego nauczania.
I na samą myśl,
że tym powracającym do domów
może zabraknąć sił,
gdyż już trzy dni są przy Nim
postanawia zaradzić temu
i dlatego pyta swych uczniów
ile mają chlebów ?
Zadowala Chrystusa odpowiedź,
że tylko siedem i dwie ryby.
Powie żeby wszyscy usiedli.
Chrystus nad tym chlebem
odmówił Błogosławieństwo,
a uczniowie już ten chleb łamali bez końca
podając go ludziom według życzenia.
Wszyscy zrozumieli, że to cud,
którego sprawcą Nauczyciel, Chrystus, Bóg.

– – – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *