Od roku 966,
Chrztu księcia polan
Mieszka I
rozpoczął się okres
chrystianizacji ziem polskich.
Data ta jest uważana
za początek państwa polskiego
i Kościoła katolickiego
w Polsce.

Małżeństwo
Mieszka z Dobrawą,
mówimy z Dąbrówką,
Księżniczką czeską
wyznania rzymsko-katolickiego
stało się możliwe
przez chrzest Mieszka I,
przyjęcie wiary
i kodeksu moralnego
Kościoła katolickiego.

„Tak więc książę polski Mieszko
dostąpił łaski chrztu
za sprawą wiernej żony;
a dla sławy jego
i chwały wystarczy jeśli powiemy,
 że za jego czasów
i przez niego
Światłość niebiańska
nawiedziła królestwo polskie..”
                          Z Kroniki Galla Anonima

Niewielka grupa
duchownych czeskich,
przybyłych z Dąbrówką
obsługiwała księżną,
ale nie była przygotowana
do misji na tak dużą skalę,
jak chrzest władcy,
jego otoczenia,
a w perspektywie całej ludności.
Większość przybyłych
do Wielkopolski duchownych
było Niemcami,
misjonarzami z Bawarii,
którzy działali za zgodą
i z poparciem cesarza Ottona I.

Niezależnie od tego
na północ daleką
spieszyli też wysłannicy
papiescy
z Włoch i Lombardii.
Z klasztorów niemieckich
w grę wchodzą te same,
które przedtem działały
w Czechach,
a więc Ratyzbona, Fulda,
inne klasztory bawarskie.
Zakonnicy tamtejsi
 i duchowieństwo,
stykając się codziennie
z żywiołem słowiańskim,
zamieszkującym wówczas
jeszcze dość gęsto
południowe Niemcy,
znali nieźle
języki słowiańskie.

O pierwszych latach
działalności misjonarzy
wiadomo niewiele.
Biskup Jordan przybył
do państwa Polan w 968 roku.
Uważa się,
że między chrztem księcia
a przybyciem biskupa ochrzczono
najbliższe otoczenie
władcy,
i częściowo
przedstawicieli monarchy
w terenie.

Przybycie Bp. Jordana
dało początek szerszej akcji misyjnej
pod egidą władcy,
którego pomoc materialna
i organizacyjna była konieczna,
gwarantowała bowiem
skuteczność misji
oraz szybkość jej działania.
Bez pomocy Mieszka
oraz aparatu państwowego
misja miałaby niewielkie szanse
powodzenia.
Biskup Jordan
ciężką miał z nimi pracę,
zanim nakłonił ich
słowem i czynem
do zachowywania
Przykazań Bożych.

Polanie
wówczas nie czcili bogów,
nie budowali świątyń,
otaczali kultem naturę,
ciała niebieskie,
zjawiska atmosferyczne,
drzewa, góry,
zbiorniki wodne.
Obok natury była magia
i demonologia.
Wśród obrzędów,
było zabijanie zwierząt ofiarnych
na cześć
sił natury lub przodków
pod drzewami,
u źródeł lub na wzniesieniach,
grzebanie zmarłych w lasach
i na polach otoczonych kultem.
Ceremonie urządzane
na rozstajach dróg
dla uspokojenia dusz zmarłych,
były obrzędy magiczne i wróżebne:
używanie amuletów.
rzucanie losów.

Istnieją
średniowieczne wzmianki
o pozostałościach rdzennej religii.
W statutach kościelnych
zanotowano,
że wśród wiernych znajdują się tacy,
którzy zamiast Boga
czczą demony,
ptaki, drzewa i inne stworzenia.
Największe zaniepokojenie
wywoływały
objawy magii pogańskiej,
 czarownice,
które wręczały amulety
i przepowiadały przyszłość
z lotu ptaków,
z ognia, wody.

Chrzest Mieszka I
zapoczątkował
proces chrystianizacji,
który w następnych latach
czynił duże postępy
i doprowadził
do przyjęcia
przez większość mieszkańców
ziem polskich
religii chrześcijańskiej,
w obrządku rzymskim.
Proces chrystianizacji
okazał się trwały,
a katolicyzm jako wyznanie
większości Polaków przetrwał
do współczesności.

W wyniku chrztu księcia
na obszarze państwa Polan
powstał klasyczny
Kościół monarszy.
Władca utrzymywał
rodzące się struktury kościelne,
sprawował opiekę
nad misją chrystianizacyjną
i budował świątynie.

Ustalony wówczas
kształt Kościoła
okazał się
stosunkowo trwały.
Pojawiły się zalążki
kultury chrześcijańskiej,
po której pozostało,
odkrywane współcześnie
przez archeologów,
sakralne budownictwo
murowane.

Ukształtowana
w tym okresie przewaga
władzy państwowej
nad instytucjami kościelnymi
przetrwała – z większym
lub mniejszym nasileniem
przez następne stulecia,
aż do upadku
I Rzeczypospolitej.

Wprowadzenie chrześcijaństwa
spowodowało
rewizję pojęć etycznych,
stopniowe unormowanie
 zachowań
według wskazań nowej religii
oraz ich dostosowanie
do jej wymogów.
Przekazy wiążą chrystianizację
przede wszystkim z wdrożeniem
nawracanych w prawdy religijne
związane z przekonaniem o losie,
jaki czeka człowieka po śmierci.

Przed neofitami roztaczano
w pierwszej kolejności
obraz przyszłego życia w raju,
związanego
z zasługami moralnymi
w życiu doczesnym.
Życie w raju przedstawiano
jako dostępne dla tych,
którzy przestrzegają
zasad postępowania
nauczanych przez Kościół.
W ten sposób chrzest
zapoczątkował proces
wykładni moralności,
związany z chrześcijańską
koncepcją eschatologiczną.

Chrzest księcia
nie był jedynie
wydarzeniem religijnym,
włączył bowiem
rodzące się państwo polskie
w krąg polityczno-kulturowy
Europy łacińskiej.
Wraz z przybyciem
pierwszych misjonarzy
rozpoczął się proces przejmowania
zachodnich wzorców
politycznych i kulturowych,
struktury politycznej
i administracyjnej państwa,
systemu prawnego,
obyczajów, pisma,
łaciny jako języka urzędowego.
Proces ten trwał wiele lat,
a w konsekwencji doprowadził
do przystosowania Polski
do modeli
i wzorców zachodnich.

To wszystko nie znaczy,
że wiara przyjmowana
przez Chrzest święty
poszczególnych ludzi
od razu robiła z nich
moralnie poprawnych,
o prawym sumieniu,
świętych.

Czyż nie czytamy
w Historii polskiego Kościoła
jak to było
w początkach chrystianizacji.
Pierwsi misjonarze,
Biskup św. Wojciech,
pustelnicy zamordowani.
Monarcha
mordercą biskupa
św. Stanisława ze Szczepanowa
w czasie odprawiania
Mszy świętej,
na Skałce w Krakowie.
Gorszące
zachowania monarchów,
ludzi u władzy,
narodem rządzących,
i im poddanych.

 

Byli pośród monarchów
i święci,
św. Kazimierz – królewicz,
św. Jadwiga – królowa
miłosierni, bogobojni
hojni fundatorzy
zakonów
żeńskich, męskich,
ludzie głębokiej wiary,
wielkiego miłosierdzia,
o surowej ascezie
względem siebie.

Kościół,
 czyli ludzie ochrzczeni,
wierzący,
są jak pole zasiane
dobrym ziarnem
na którym z czasem
chwast się pojawia,
który rósł będzie
aż do żniwa,
ku niezadowoleniu
właściciela.

Doświadczyliśmy
w historii Polski,
 tkanej wiekami,
i nowszej
ludziom starszym znanej.
Nie brakowało nam
nienawiści, zazdrości,
zemsty, niezgody.
Stąd tyle wojen,
rozgrywek politycznych,
waśni, sporów
między partyjnych,
aż zapracowaliśmy
na czasy rozbiorów,
totalitaryzmu
ze wschodu i z zachodu.

Przyszła pora
dla Kościoła w Polsce,
by oczy
ludziom wierzącym
otworzyć,
od wieków, dziesiątków lat
Polska
nie była cała katolicką,
ale w Polsce była większość
ludzi wierzących.

Byli tacy,
którzy z uporem,
wbrew naszej historii,
powtarzali z uporem
Polska
krajem wierzących,
Polska
narodem wierzącym,
a tak nie było,
nie jest i nie będzie.

Czy nie mieliśmy
Polaków kolaborantów
z zaborcami ?
z okupantem ?
z wrogami Polski
wschodu i zachodu?
A rabacja –
rzeź galicyjska,
mordowanie szlachty,
właścicieli ziemskich,
swych duszpasterzy,
księży
przez chłopów małopolskich
czy tego nie dowodzi ?

Kto katował Polaków
po więzieniach
rozsianych po Polsce,
kto tropił, śledził,
donosił okupantom
miejsca i nazwiska
partyzantów,
nazwiska tych,
którzy z narażeniem własnego życia,
Żydów ukrywali ?

Kto strzelał do Polaków
strajkujących
na wybrzeżu, w kopalni Wujek,
kto torturował
i mordował więzionych
za przynależność
do AK ?
wielu kapłanów
z ks. Jerzym Popiełuszką?

Znamy ich nazwiska,
jak ich osądzono za te zbrodnie
dokonane na Narodzie Polskim?
po chrześcijańsku.
Żyją, i śmieją się,
i powodzi im się dobrze.

Mówiąc jaśniej,
czyli pośród ludzi wierzących,
są i niewierzący,
wrogowie Kościoła,
ze swoją koncepcją życia,
nie potrzebujących Boga,
ze swoją etyką,
sposobem postępowania,
drwiących
z ludzi religijnych,
z ich wyrzeczeń,
nie dla nich taka droga.

Z takich się wywodzą
krzyczący
po ulicach naszych miast,
hałasu w społeczeństwie
robiący
śmiejąc się,
z prawd wiary,
kpiąc z Przykazań Bożych,
prawa naturalnego,
z przekonań religijnych innych.
Im niepotrzebny Bóg,
Kościół, Kapłani.

To oni
dewastują miejsca kultu,
symbole religijne,
profanują statuy Świętych,
mają odwagę wejść
do świątyni w czasie
sprawowania liturgii,
Eucharystii,
obrzucając kapłana
epitetami,
wyśmiewając się z tego,
co dla wierzących święte.

A my wyznawcy Chrystusa,
czynimy to,
co nam nakazuje wiara,
i cierpliwie to znosimy,
modlimy się
za prześladowców,
za wrogów Kościoła,
płaczemy,
serce nas boli,
że w naszej Ojczyźnie
w Polsce
doczekaliśmy się
 wydarzeń
jak w czasach terroru,
a teraz sami Polacy
tak postępują wobec  
swoich rodaków,
którym Polska Ojczyzną
i w niej,
w Polsce,
na świat przyszli,
tu się urodzili.

Przyszedł czas.
by oczy otworzyć,
zrobić zasadniczą poprawkę
w wypowiedziach
o wierze Polaków.

Mówić trzeba jasno
i wyraźnie,
że w tym Kraju,
który zwie się Polska
tak jak są ludzie wierzący
tak spora część
jest niewierzących,
i będzie ich przybywać,
a to już z winy
tych Polaków,
ludzi wierzących,
żyjących w Kościele
i z Kościoła,
a w życiu prywatnym :
skandalistów i łajdaków.

– – – – – –

Święty Janie Pawle II,
szczęśliwy jesteś w niebie,
i widzisz co się
z Polakami podziało.
Wolnością się zachłysnęli
i pokazują siebie,
swą pustkę i niewiarę.

Dla wielu Bóg niepotrzebny,
 Kościół ze swą nauką im zawadza,
 Bóg mitem,
duchowieństwo, czarna zaraza.

– – – – – –

A ludzie wierzący tym więcej się modlą
błagając Boga o męstwo, pomoc i obronę,
a dla prześladowców rodaków,
o przejrzenie i Miłosierdzie Boże.

– – – – –                                                                                                                                                                                      

9.01.2021 r.

                                                             Kolęda Andrzej Sobczak
Ile żalu i goryczy w każdym z nas,
Ile gniewu w dniu codziennym – przyznaj sam
Omijamy się nawzajem
Naszym nowym obyczajem –
Ile żalu i goryczy w każdym z nas

Ile złości i zawiści w słowach brzmi,
Ile minut niegodziwych liczą dni
Obcy sobie i zgorzkniali,
Niby wielcy a jak mali –
– Ile złości i zawiści w słowach brzmi……..

– – – – –

                                                      Kolęda, Ks. Mateusz Jeż

Nie było miejsca dla Ciebie
w Betlejem w żadnej gospodzie
i narodziłeś się, Jezu,
w stajni, w ubóstwie i chłodzie.

Nie było miejsca, choć zszedłeś
jako Zbawiciel na ziemię,
by wyrwać z czarta niewoli
nieszczęsne Adama plemię.

Nie było miejsca, choć chciałeś
ludzkość przytulić do łona
i podać z krzyża grzesznikom
zbawcze, skrwawione ramiona.

Nie było miejsca, choć szedłeś
ogień miłości zapalić
i przez swą mękę najdroższą
świat od zagłady ocalić.

Gdy liszki mają swe jamy
i ptaszki swoje gniazdeczka,
dla Ciebie brakło gospody,
Tyś musiał szukać żłóbeczka.

A dzisiaj czemu wśród ludzi
tyle łez, jęków, katuszy?
Bo nie ma miejsca dla Ciebie
w niejednej człowieczej duszy!

– – – – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *