Ostatnie dni października
choć pełne słońca,
to myśli biegną
w stronę cmentarza,
gdzie nasi bliscy
spoczywają w ziemi,
w grobie,
obumarłe ich ciała,
osiągnęli kres
swej drogi życia,
doszli do jej końca.

Zapewne już w proch
zamienione
czasem snu swego,
ale wierzymy
w słowa Boga samego,
że nadejdzie dzień
i z grobów wstaną
jakby snem znużeni
otrzepią się z prochu,
zmartwychwstaną.

My jeszcze żyjemy,
cieszymy się czasem
danym nam przez Boga.
Wiemy,
ma swe granice
a ich kresem
dzień
w którym Stwórca
dawca życia
nas zawoła
do bram wieczności
i zapyta o miłość,
miłosierdzie,
dobroć, życzliwość.
Odpowiedź
będzie albo początkiem
wiecznej światłości,
albo pozbawiona
 z niej płynącej
wiecznej radości.

– – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *