Lekarzowi w podzięce…

Zapewne korzystasz
z przysługi lekarza,
który łagodzi
twe dolegliwości
dobrą diagnozą,
skutecznymi lekami.

Różnie
ta pomoc przebiega,
w zależności,
co tobie?
tym razem dolega.

Raz trudno
ci się oddycha,
innym razem
kanalizacja
się zatyka,

To cię goni,
to znowu
jakby korek wsadził
wyjść nie może
i nie wychodzi.
Lekarz
temu zaradził
tylko musiałeś
się spieszyć
i tak żeś się pobrudził.

Wspomnij na zgagę,
na kolki,
nadwagę,
serca kołatanie,
trudności
z chodzeniem,
z oddychaniem,
ze spaniem,
z siusianiem.
Bóle głowy,
żołądka,
wątroby.

Ale twój lekarz
wykształcony
jak nie sam,
do specjalisty kieruje.
To już
kiepski znak.
Konieczności
z badaniami,
prześwietleniami,
pobytem w szpitalu,
zwiastuje.

Aż przyjdzie dzień,
leki zawiodą,
gorzej się poczujesz,
siły opuszczą
i najlepsi lekarze
już nie pomogą.

I w jakiejkolwiek
pozycji będziesz,
próg
wieczności przejdziesz.
Nieważne,
którą nogą.
I tak Pan Bóg,
twojego lekarza
z kłopotów wyratował.
Tobie choremu podał
swą Ojcowską dłoń
i być może
miejsce w swym domu
ci ofiarował.

To już
zależy od ciebie.
Od tego jak żyłeś,
dokładnie od tego,
czy zależało ci
na niebie?

Jeżeli tak,
to bądź spokojny.
Tak jak wierzyłeś
ufaj
w Boże Miłosierdzie
względem siebie.
Zapewne
zechce ci ofiarować
miejsce u siebie.

A dobry Bóg
by jednak zasług
lekarza nie pozbawić,
pomny na jego trud,
w podzięce pozwoli Mu
na karcie zgonu
swój podpis zostawić.

– – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *