4 Niedziela Wielkiego Postu C
Łk 15,1-3, 11-32
„Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i przeciw…”

Przychodzą
w życiu
najpiękniejsze lata
określane wiosną życia,
młodością.
Gdy mija osiemnastka.
wmówią w ciebie
żeś dojrzały
i chcesz to potwierdzić
samodzielnością.

Głowa
pełna planów,
wszystkie
z nadzieją spełnienia
w najbliższej przyszłości,
licząc na sprzyjające
warunki,
wykorzystując nabytą wiedzę
i mieć na realizację
wystarczające środki.

Wtedy można
zacząć życie
na własny rachunek,
budować
własne szczęście,
tak by samemu
być zadowolonym,
i pośród innych
na tym świecie znaleźć
sobie dogodne miejsce.

Zadaniem
pierwszoplanowym
stanowić będzie
inicjatywa,
problemem zasobność portfela.
Bo cokolwiek
chce się zacząć,
trzeba zainwestować,
by miało szansę
powodzenia.

Być może
tak piękne plany
miał młody człowiek
o którym wspomina
dzisiejsza Ewangelia.
O środki konieczne
zwrócił się do ojca,
a była to część majątku
okazała,
sukcesu nadzieja.
Z bólem serca,
z fiaskiem przekonywania
o przedwczesnym
życiu samodzielnym,
ojciec dał synowi
jemu należną
część majątku
i ze smutkiem patrzył
jak wyrusza w drogę.

O nim myślał,
widział go w snach,
patrzył
na puste miejsce,
przy stole,
czekał każdego dnia
na jakąkolwiek
wzmiankę,
wieść od niego,
lub o nim.

Wierzył
w moc modlitwy,
ją wydobywał z głębi duszy,
ojcowskie wargi
w dźwięki ją ubierały.
Bywało,
że się zamyślił,
jakby miał wyrzut
że Wszechmocnemu
wylewa swe żale.

Mijały dni,
tygodnie,
czas płynął
swoim torem
wypełniony pracą.
Ojciec zauważył,
że teraz gdy go nie ma,
bardziej go kocha,
i czy jego oczy
jeszcze go zobaczą?

Syn żył rozrzutnie,
wiódł
życie hulaszcze,
bawił się
z podobnymi sobie,
aż skończyły się
pieniądze,
ucichły zabawy,
towarzystwo się rozmyło
i szum ustał w głowie.

Bez środków
do życia,
bez przyjaciół
znalazł pracę
jako pastuch świń.
Ich chlew
był mu domem,
spał pośród nich,
karmę ich jadł,
zamożnego człowieka syn.

Głodny,
cuchnący,
niewyspany nigdy,
bez zmiennego odzienia
do pracy poganiany,
poszedł do głowy
po rozum,
wspomniał dom rodzinny,
powiedział sobie:
tak dalej nie dam rady.

Wrócę do ojca,
wyznam swą winę,
z całego serca przeproszę
błagając
o wybaczenie.
Poniosę
zasłużoną karę,
przyjmę każde miejsce,
każdą pracę
pod ojcowskim spojrzeniem.

Tak postąpił.
Tylko scenariusz
tego spotkania
kochający ojciec
podyktował.
Służący mu powiedzieli,
że syn powraca,
wybiegł mu naprzeciw
na jego widok rozłożył ręce,
syna wziął w ramiona.
Wszystko….wszystko….darował

– – – – –

Wielkiej łaski doznał
marnotrawny syn,
że jeden ojcowski gest
darował mu ten czyn.
– – – – –
Wielkiej łaski doświadczył
syn marnotrawny
wyznając ojcu swą winę,
nie poniósł zasłużonej kary.
– – – – –
Wielkiej łaski zaznał,
syn marnotrawny,
którą ktoś u Boga wyprosił,
a ojciec okazał się łaskawym.
– – – – –
Bóg i dla ciebie
będzie miłosierny,
jeżeli po wyznaniu win,
przebaczeniu
pozostaniesz wiernym.
– – – – –
Tak pośród nas bywa,
że czasem przez długie lata
modlą matki, żony,
by zmądrzał syn, spobożniał tata.

– – – – –

Poniedziałek IV Tydzień W. Postu
J 4,43-54
„Idź, syn twój żyje”.

Smutek,
lęk i obawa
rodziców,
rodzinę ogarnia
gdy dziecko
trawione gorączką
traci siły,
przytomność,
a choroba
bez szansy zażegnania.
Nie wiadomo gdzie?
ratunku szukać,
Do kogo?
o pomoc się udać.
Udziałem matek i ojców
rozpacz z bezradności
pogrążająca w smutku
i tylko interwencja Boga
ostatnią deską ratunku.
Każda matka,
każdy ojciec przyzna,
że wielkim był szczęściarzem
urzędnik królewski,
który mając umierającego syna
pobiegł do Chrystusa.
W zamian za swą wiarę
zdrowie dziecka otrzymał w darze.

– – – – –

Wtorek IV Tydzień W. Postu
J 5,1-3a.5-16
„Panie, nie ma człowieka, aby mnie wprowadził…”

Już sama choroba
za nieszczęście jest uważana.
A o ile większe ono się staje
gdy nią dotknięty
ze swoją chorobą,
ze swym cierpieniem sam zostaje.
Tak nieszczęśliwym był
sparaliżowany z Ewangelii.
Od trzydziestu ośmiu lat
czekał na poruszenie wody
w sadzawce Betesda.
Uzdrowionym ten zostawał,
który wtedy pierwszy
w jej wody wstępował.
Ale zawsze ktoś szybszy się okazał
i cudownego uzdrowienia doznawał.
I dla niego przyszedł dzień radości.
Chrystus przed nim stanął
i zapytał: „Czy chcesz stać się zdrowym?”
Nie prosi a żali się, że nie ma, kto
przy poruszeniu wody w sadzawce
do niej go wprowadzić.
I Chrystus na ten moment nie czeka,
mówi: ”Wstań, weź swoje łoże i chodź.”
Widać był wzruszony,
zlitował się i uzdrowił.
Tym czas cierpienia nagrodził.

– – – – –

Środa IV Tydzień W. Postu
J 5,17-30
‘Żydzi prześladowali Jezusa, bo uzdrowił w szabat.”

Człowiek wierzący wie,
jak ma uszanować
dzień święty – niedzielę.
Powstrzymać się od pracy,
uczestniczyć we Mszy świętej w kościele.
Żydzi też tak postępowali.
Mieli jeszcze wiele przepisów
do zachowania, których
w dzień szabatu
byli zobowiązani.
Wierność im była sprawdzianem
przynależności
do narodu wybranego
i równocześnie dowodem
osobistej wierności.
Tak Chrystus postępował.
W każdy szabat z uczniami
szedł do synagogi.
Bardzo często jakiś chory
przed Nim stawał
błagając o zdrowie.
Wtedy pytał o wiarę,
wiedząc o niej uzdrawiał.
Tym ściągał na siebie
oburzenie żydów,
gniew, prześladowanie,
bo ich kodeks leczyć w szabat zabraniał.

– – – – –

Czwartek IV Tydzień W. Postu
J 5,31-47
„Dzieła, które czynię świadczą o Mnie.”

Nie musisz o sobie
wiele mówić,
zdobytą wiedzą się chwalić,
rozprawiać
o swej prawości,
przekonywać
innych o słuszności
wskazówek udzielanych.
Wystarczy,
jeżeli znający ciebie
wiedzą o twej prawości,
postępowaniu uczciwym,
twej wrażliwości
na ludzką biedę
i widzą ciebie
z pomocą spieszącym.
To piękne świadectwo wiary
mówiące o jej autentyczności.
Dla patrzących na ciebie
najlepszy sprawdzian wiarygodności.
Zechciej uwierzyć,
że ta poprawność umysłu,
słuszna ocena moralna
postępowania ludzkiego
nie zdała egzaminu i zawiodła
w przewrotnych umysłach faryzeuszy
wobec Chrystusa Zbawiciela.

– – – – –

Piątek IV Tydzień W. Postu
J 7,1-2.1025-30
„Nie chciał chodzić po…Żydzi mieli zamiar Go zabić”

Nie obca ci opinia ludzka
dotycząca
twych zachowań,
postaw,
wypowiedzianych słów.
Tak różna
jak ilość ust
wyrażających swą ocenę
w krytycznych zdaniach.
Od jednych pochwała,
oklaski,
wdzięczność,
szacunek.
Od innych złość,
wrogość,
nienawiść,
ludzkie krzyki
i wrzaski,
by cię dosięgła kara.
Wiem, co zrobisz.
To,
co Chrystus
w opisie Ewangelisty
świętego Jana.
Będziesz unikał tych miejsc,
w których spodziewasz się
z nimi spotkania.

– – – – –

Sobota IV Tydzień W. Postu
J 7,40-53
„Ten prawdziwie jest Prorokiem. To jest Mesjasz”.

Można o kimś wiedzieć wiele.
Znać jego rodziców,
miejsce pochodzenia,
dokonania podziwiać,
pochlebnych opinii wysłuchiwać
a nie dopuścić myśli do siebie,
że jest spełnieniem wielu nadziei.
Tak dokładnie
było z Chrystusem.
Podziwiano,
widziano cuda,
uzdrowionych znano.
Mądrość zadziwiała,
oburzało karcenie,
napominania.
I uwierzyć nie chcieli,
że jest Mesjaszem.
Bo żaden prorok
nie pochodził z Galilei.
I nie wiem, czy czasem Nikodem
przez swe wystąpienie
w złudnej nadziei,
że sąd będzie sprawiedliwy
biegu wydarzeń nie zmienił.
By wiedzieć,
co chciał przez to osiągnąć?
przeczytaj dzisiejszą Ewangelię.

– – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *