Ciał Zmartwychwstanie…

Zawsze byłem ciekawy,
za co często
obrywałem od mamy,
a tata nie raz mi mówił
nie pchaj nosa
w nie swoje sprawy.

Tym zbytnio
się nie przejmowałem.
Tu i tam zerkałem,
z zaciekawieniem kukałem,
po kryjomu zaglądałem.

Czego doświadczyłem,
co widziałem,
wszystkiego i tak nie opiszę,
niestety nie wypowiem.
Podzielić się tylko jednym muszę.
Dotyczy czegoś bardzo
nam wszystkim ważnego,
a chodzi o ludzką,
podtrzymującą życie
nieśmiertelną duszę.
Jak uwolniona od czasu,
od ciała i kości,
żyje na drugim świecie
w bezkresnej wieczności.

Zawładnęła mną
wiedzy tajemnej potrzeba.
W pewnym momencie spostrzegłem,
że Bóg przechadza się
po krańcach nieba.
W archiwum Boskie nura dałem,
zabezpieczenia wszystkie,
co do jednego pokonałem
i już mam w rękach teczkę
z nadrukiem:
„Ściśle tajne”.
Chyba to,
o co mi chodziło dopadłem.

Nagle widzę blask
i na bardzo dużym ekranie
pojawia się napis:
„Ciał Zmartwychwstanie.”

Widzę czterech aniołów
z dużymi i lśniącymi trąbami.
Najpierw je stroją, próbują,
czy zgrane głosami
i ustawiają się po kolei
na czterech krańcach świata
a z ich trąb w brzmieniu
śliczna melodia ulata.

Dźwięczna, donośna,
brzmi coraz radośniej
w tonacji a-dur major.
Tak im rozkazał Bóg
a grającym
przekazał wolę Pana Nieba,
Michał Archanioł.
Z całych sił dmiąc w trąby
na nich grają.

Widzę coś ciekawego
tam w dole,
na ziemskim padole.
Groby się trzęsą, pękają,
kości zbutwiałe się zcalają,
ciałem przyoblekają,
kształtów nabierają.
Z pyłu, prochu, kurzu,
z ziemi się otrzepują.
i jako postacie
wychodzą, wstają.
W górę szybko się wznoszą,
ku światłu szybują.
Ich dziesiątki, setki, tysiące
unosząc się rozglądają.
Domyślam się,
patrząc wokół bliskich szukają.
I rzeczywiście.
Widzę łapiące się serdecznie
za ręce pary,
to na pewno małżonkowie,
już są znów razem,
nie dają temu wprost wiary.
I lecą, lecą,
jakby skrzydła mieli
a ich nie mają.

Aniołowie trąbią dalej,
grać nie przestają,
Bo zmarli leżący w ziemi
nie jednakowo się budzą,
nie wszyscy naraz,
na pierwszy dźwięk
trąb anielskich wstają,
bo na różnych głębokościach
ich ciała złożone były,
i niejednakowo do nich
te dźwięki docierają.

Ten tłum ludzkich postaci
i ilość ich niespotykana
piękny widok przedstawia,
każda z nich w śliczne,
powłóczyste szaty odziana.

Widzę jak się przemieszcza,
wokół się rozgląda,
sobie się przypatruje,
wnikliwie się przygląda.
Robi to wrażenie
jakby kogoś szukali.
Tak, to rodzice, dziadkowie
uważnie wypatrują
czy ich kochane dzieci,
wnuki już podolatywali.

Zerknąłem w bok,
widzę jeszcze jakiś tłok.
Trębacze już ściszyli,
a tu nagle się zjawili
ci, co w ciężkich i grubych
grobowcach pochowani byli.
I aniołowie trębacze
od Boga by oberwali
gdyby tak grać przestali.
Mieliby tylko jedno
dla siebie usprawiedliwienie,
że trudniej rozsypują się granity,
marmury, kamienie.
Na ich szczęście zdążyli,
do innych dołączyli.

Trąbienie ustało
a tu zamieszania niemało.
Jedni w tą,
drudzy w tamtą stronę.
Jedni na lewo,
drudzy na prawo.
Jedni się cieszą,
klaszczą w dłonie,
biją brawo,
ci na lewo posmutnieli.
Bo zobaczyli i pojęli
to, w co nie bardzo wierzyli
a teraz doświadczyli
i potwierdzenie tego
od Chrystusa Sędziego usłyszeli:
„Idźcie sobie precz”
Co to znaczy? przejrzeli.

Do tych radosnych
i zadowolonych
po prawej stronie
Sędzia wyjaśniając powie
dlaczego? im w nagrodę daje
wieczne szczęście, zbawienie.
I podaje
znane wszystkim słowa
jako uzasadnienie:
„Bo, byłem głodny, chory,
nagi, w więzieniu,
a wyście dali, przyszli,
nakarmili, odwiedzili.
Cokolwiek z tego zrobiliście,
to, M N I E,
wyświadczyliście.”

Swe oczy słuchający
ze zdziwienia
szeroko otworzyli.
Z radości
posiadanego szczęścia
zaniemówili,
bo choć te słowa kiedyś słyszeli,
nie całkiem tak pojmowali.
że pomagając, współczując drugim,
samemu Chrystusowi
tych darów użyczali.

Więc proszę powiedz,
czy nie warto wiedzieć?
By być z Chrystusem
na wieczność w niebie
trzeba bliźniego wspierać,
spieszyć z pomocą,
pomagać mu
w każdej potrzebie.

A teraz powiedz,
czy dobrze zrobiłem,
że byłem ciekawy,
że wetknąłem,
jak mój tato mówił
nos w nie swoje sprawy?

Ale stróże niebieskich bram
coś zwęszyli i zaglądają.
Coś im się nie podoba.
Słyszę ich szelest.
Drzwi się otwierają,
oni do mnie a ja w nogi.
Tak opuściłem
te niebieskie progi

Wszystkie księgi
zostawiłem w nieładzie,
pootwierane
i to ostatnie zdanie
niedoczytane,
które dręczyć
mnie będzie znów
i pozostanie
dla mnie i dla ciebie zagadką:
KIEDY?
TO SIĘ STANIE?
A ono brzmi:
„ W DZIEŃ ÓW”.

– – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *