Każdy dzień
to wschód słońca,
nie zawsze go widzisz,
może później
z pieleszy wstajesz,
ochlapiesz się wodą,
ogolisz, uczeszesz,
zjesz śniadanie,
i pognasz lub
weźmiesz się do pracy.
Często też bywa,
że jego wschód
powitasz w drodze,
patrząc na licznik,
by prędkości nie przekroczyć,
zdarza się, że ryzykujesz
a za zakrętem,
chłopcy radarowcy
w białych czapeczkach,
ca ciebie czekają,
i portfelik wyciągniesz,
banknotami poszeleści.
Przyjdzie też
zachód słońca.
Czyś zawsze już w domu ?
nie pocieszę,
bo dnia już ubywa,
będziesz wracał i będzie ciemno
sam się przekonasz
jak przyjdzie jesień.
– – – – –