Na rekolekcjach
nie strasz śmiercią,
bo po co,
za oknami bór pachnie żywicą,
pszczoły z pasiek się złocą,
w abecadłach dzieci oczy mrużą.
Nie dręcz babek, dziadków czcigodnych,
Oblubienic w kapeluszach modnych,
Rozmodlonych przed  poślubną podróżą.

Mów o częstej komunii z Chrystusem –
złotych sercach bijących w ukryciu,
z katechizmu o cnotach najprościej,
i że grzechy przeciwko nadziei są tak ciężkie
jak przeciw miłości.

Nie o śmierci mów z ambony – o życiu,
o żonie szukającej z lampą w ręku
igły zagubionej w ciemny wieczór,
żeby mąż nie miał skarpet podartych,
wczesnej wiosny na piętach nie czuł.

Jak najwięcej o dobrych uczynkach,
o gościnnych domach, poświęceniu,
o Jezusie na naszych ołtarzach
tak samotnym w każdym Podniesieniu –

I błogosław kaznodziejską dłonią
babciom, starcom, młodzieńcom, pannom
wszystkim dzieciom co się w berka gonią,
zimą tęskniąc za łyżwami i sanną.
                                – – – – –                         

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *