|
20 Tydzień Zwykły - środa
XX Tydzień Zwykły - środa
Mt 20,1-16
„ Jezus powiedział swoim uczniom następująca przypowieść; „Królestwo niebieskie podobne jest do
gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem aby nająć robotników do swej
winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy…”
Spójrz na kraje, kontynenty,
świat cały,
który kurczyć się
wydaje.
Staje się taki mały.
A dojrzysz przeróżne
religie, wyznania,
wielorakie sposoby oddawania
czci bogom, bóstwom, siłom
przyrody.
Ich wyobrażenia przedstawiane
w kamieniu, w drzewie,
bo człowiek zawsze
wierzył,
że życie którym się
cieszy
jest darem istoty
wyższej
i oddawać jej cześć czuł
potrzebę.
Wznosił świątynie, miejsca
kultu
by w nich ofiary
składać,
upraszać łaski, zapewnić
sobie
przychylność bogów,
o siły, zdrowie, o
urodzaje błagać.
Świątynie zapachem
kadzideł,
tlących się trociczek wypełnione,
świadectwem wiary i
nadziei,
że ofiary i dary
przyniesione
zostaną przyjęte,
a modlitwy i prośby spełnione.
Patrząc na te religie, wyznania,
pytamy dlaczego?
na obszarze tak małym w
Palestynie
Bóg objawił siebie
i możliwość poznania Boga,
w osobie Chrystusa
dał człowiekowi w
darze.
To doświadczenie nas
uczy,
że Bóg sam łaskę wiary człowiekowi
daje
w różnym jego wieku, w
różnym stanie
zapraszając do niej,
na drodze przed nim
staje,
do pójścia ze sobą
proponuje,
godziwą zapłatę obiecuje
i danego słowa dotrzymuje.
Są ludzie wierzący, którzy
wiarę
z mlekiem matki wyssali,
w niej wzrastali, żyli i
w niej wytrwali.
Są ludzie, którzy na
łaskę Bożą
długo czekali,
którzy z odpowiedzią zwlekali,
od niej odeszli, lub
świadomie
z niej zrezygnowali.
Są i tacy, którzy
doznając
wewnętrznej potrzeby,
tęsknoty umysłu, serca
i duszy
Boga szukali aż Go
znaleźli,
spotkawszy ukochali.
I tacy, którzy
człowieka dobrego,
miłosiernego spotkali.
W nim dojrzeli Boga
przez niego
działającego
i poszli jego śladami.
Są i ludzie, którzy
mają wiarę Pawłową,
kiedy Bóg koniowi nogę
podstawił,
jeźdźca z konia zwalił,
oczy mu zamknął ślepotą,
by dojrzał z jakim
uporem, z jaką głupotą,
sam bez wiary niszczył
wierzących,
by potem stać się jej
pochodnią
i iść do narodów,
na słowa prawdy czekających.
Są ludzie, którzy przez
życie swe całe
za Bogiem nie tęsknili.
Boga nie potrzebowali.
Bóg był im kagańcem na
ich poczynania.
Dopiero w momencie
ze światem rozstania odczuli
lęk,
udrękę wyrzutów
sumienia.
Miłosierny Bóg dał czas
i podał swą rękę.
W różnych miejscach, w
różnym czasie,
Bóg przychodzi ze swą
łaską.
Można ją przyjąć, odrzucić.
Ale przyjąwszy ją, wiedz,
trzeba się natrudzić.
Obiecaną zapłatę jak w
przypowieści
daje denara, życie
wieczne.
Dla pracujących wytrwale,
długo
i utrudzonych,
zda się niesprawiedliwa,
to jednak taką Bóg
obiecał.
Słuszna i jedyna, a
jest wynikiem
nie ludzkiej sprawiedliwości,
a Bożej wspaniałomyślności.
Dlatego, równa
wszystkim,
bo wynikiem Bożej
ku człowiekowi miłości.
- - - - -
W różnych
okresach życia
Bóg do
wiary powołuje.
Wszystkim
powołanym
sprawiedliwą
zapłatę obiecuje.
- - - - -
0 Comments
Posted on 01 Jan 2017 by jacek
|
Tytuł
|