ANIELE  BOŻY STRÓŻU MÓJ …

Tylko miłością Stwórcy,
ku człowiekowi
można wytłumaczyć,
że Bóg każdemu dał
Anioła Stróża
ku jego pomocy
i ku jego pożytkowi.

By był mu przewodnikiem
w całym życiu jego,
opiekunem,
obrońcą
i strzegł go od złego.

Ale człowiek wolny
w swym działaniu
i do złego skłonny
zna się na okłamywaniu.

Być może i ty masz
też swoje doświadczenia
a jesteś nieśmiały
i wstydliwy,
nieskory do ich wyjawienia.

Ale na ten temat
też już coś zaznałeś
i wiesz.
To poczytaj,
co mi opowiedział
odnośnie swego stosunku
do Anioła Stróża,
młodzian o imieniu Grześ.

Ja tylko poukładałem,
dodałem morał,
więc czytaj
i na słowo mi wierz.
A mówił mi szczerze tak:

„Modlę się codziennie;
„ANIELE BOŻY STRÓŻU MÓJ”,
TY ZAWSZE PRZY MNIE STÓJ”…
I tak szczerze powiem
słowo : „s t ó j”,
mój Anioł Stróż wziął dosłownie.
Choć bardzo posmutniał,
to posłuchał.
A zmęczony siadł
i nieco przysnął sobie.
A ja
ruszyłem w świat uradowany,
że mój Anioł Stróż okłamany,
że nie będę miał świadka,
gdy zdarzy się wpadka.
A mnie nosiło,
nęciło, korciło.
Wszystko smakowało,
upajało, zadziwiało
do chwili
aż mój Anioł Stróż
zbudził się przerażony
i patrząc w różne strony
spostrzegł,
że mnie
wcale nie ostrzegł.
W pobliżu dróg rozstaje
a jego podopieczny
sam zostaje,
że rozstaje dróg
a czyhać może wróg.
I tego nie powiedział
choć o diable wiedział.
Bo tego pana znał
i respekt do niego miał.
Bo bywało,
że się spotykali
przy tym samym człowieku
przed,
w czasie
i po grzechu.

Przebudzony,
przerażony
ruszył za mną
jak z kopyta,
w swe anielskie skrzydła
wiatr chwyta.

Dopadł mnie
i złapał za ramiona.
Potrząsnął mną,
oprzytomniałem
i już Go przy sobie miałem.
Spostrzegł
i zrozumiał,
że jego, choć „Boży”,
wykiwałem.

Zajrzał mi w głąb mej duszy
tak, żem posmutniał,
zmarkotniał
i mocno się wzruszył.
I tak,
na oczy przejrzałem.
Cóż mi z tego wszystkiego,
co uciechę
i radość sprawiało
jak ciało zmarniało,
w duszy posmutniało.
Portfel pusty,
ciało zmęczone,
dusza zraniona,
sumienie udręczone.
Z oczu blask zgasł,
na twarzy wstyd,
a mój przewodnik kusiciel,
uwodziciel znikł.

Mój Anioł Stróż
krzyczy do mnie w głos
aż włos mi się zjeżył,
że wszystkim, co zrobiłem
bardzo nabroiłem.
Było złem, było grzechem.
A ja mu tłumaczę:
„jestem tylko człowiekiem”.
Czy nie wiesz Aniele?
że ja żyję w ciele,
a Ty
widzisz w człowieku
tylko nieśmiertelną duszę,
a ja by wiedzieć
jak coś smakuje,
skosztować muszę.

Długo mi się
z Aniołem Stróżem rozmawiało.
Jemu było bardzo smutno,
a mnie
płakać się chciało.

Przygnębiony
i wzruszony,
jak dobry przyjaciel
chcąc tylko mego dobra,
jasno
i wyraźnie mi powiedział.
A co radzić,
Anioł Stróż
dobrze wiedział:
„Nakłonić cię muszę
czym prędzej idź
i w Sakramencie Pokuty
oczyść swą duszę!

Tego
bardzo się bałem.
Wymawiałem się
jak mogłem.
W końcu posłuchałem
i tak zrobiłem.
Szczerze,
bardzo szczerze
się wyspowiadałem.

Wszystkich grzechów,
jawnych,
skrytych,
wobec siebie,
wobec drugich,
wstydliwych,
kłopotliwych,
naraz się pozbyłem.
Niebo
we mnie wstąpiło.
Błogi spokój sumienia
i czystość duszy
przywróciłem.”

Tyle
Powiedział mi Grześ.
A jeżeli Ty,
podobne
kłopoty będziesz mieć,
skorzystaj
z jego doświadczenia.

A Katechizmowi na wspak,
od dziś
módl się zawsze tak:

„Aniele Boży
Stróżu mój,
Ty przy świętych
zawsze stój,
ale za mną
chodź krok w krok,
bym już nigdy
nie skoczył w bok” !

– – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *