|
Prosił Boga...

Wczesnym rankiem wychodząc do pracy pożegnał pocałunkiem żonę, dzieci. Spokojnie prowadząc samochód szeptał modlitwę, by rodzinę pozostałą w domu swą opieką Bóg otoczyć raczył, dziecko odzyskało zdrowie. Zwolnił mając mijać przydrożną kapliczkę z Chrystusem Smętkiem w cierniowej koronie, spojrzał wnikliwie, dziwnym wydawały mu się tym razem oczy, jakby ożyły, usta jakby mówiły, słyszał w duszy : jedź do pracy, jak będziesz wracał pomówimy.
 Pojechał. Towarzyszyła mu myśl, czy to słyszał, a może ze mną coś nie tak, co dzień przebywa tę samą drogę, rzuca spojrzenie na Smętka, a dopiero dziś bardziej zwolnił, spojrzał dłużej w Jego stronę, czy to jakiś znak ? Wracając z jakimś niepokojem w duszy przystanął przy kapliczce, śmiało patrzył Chrystusowi w oczy i w duszy słyszy : „Tak codziennie wyjeżdżając z domu prosisz Mnie o piekę nad rodziną, dziś dodałeś o zdrowie dla syna. Jak dotąd prośbę spełniam, postanowiłem rozmówić się z tobą : Chcesz coś ode Mnie, ale i Ja od ciebie : bym was jako rodzinę miał w swej opiece, i darzył na co dzień swym błogosławieństwem, dziecko do zdrowia wróciło, pamiętaj od ciebie bardzo wiele zależy, i o to proszę, wysprzątaj swą duszę, od zdrożnych myśli swój umysł, od grzesznych pragnień swe serce, miej czyste sumienie, obiecuję ci, wtedy będziemy blisko siebie.”
 - - - - -
0 Comments
Posted on 26 Apr 2017 by jacek
|
Tytuł
|