|
Maryjo powiedz coś...
Chciałbym,
o wiele więcej wiedzieć
o Matce Jezusa
niż z Ewangelii
mogę się dowiedzieć.
Sczezły me nadzieje.
Bo nawet ten,
który Maryję
o wiele rzeczy pytał
chyba z tego,
co słyszał
nie wszystko zapisał.
A mnie żal,
że te skąpe w słowach
wiadomości
oczekiwań nie spełnią,
nie zaspokoją
ciekawości.
Szkoda,
że nie mógł
mówiącej Maryi nagrać,
zapisać brzmienia
Jej głosu.
Dziś
doznalibyśmy
przeżycia religijnego
słuchając wieści
z dalekiej przeszłości
z ust Matki
Syna Bożego.
Tak sobie dumam,
tak sobie myślę,
ewangelista dokładnie opisał
z życia Matki Jezusa
wieść
o Jej Zwiastowaniu.
Rozmowę z aniołem,
jego prośbę,
Jej zgodę
i jak za sprawą
Ducha Świętego
Matką została.
Jak z tej radości
pośpieszy do Elżbiety
i tu,
w jej domu
strumieniem słów
podziękuje Bogu
za dar macierzyństwa
słowami
szczerej wdzięczności.
To najdłuższy tekst,
najwięcej słów,
które zapamiętamy,
powtarzamy,
a wyszły z Maryi ust.
Tak chciałbym
choć kilka słów
usłyszeć
od Mamy Jezusa.
O Jego porodzie.
O której godzinie?
się urodził,
jak sobie?
sama radziła,
bez pielęgniarki,
a ponoć na pieluchy
swój welon
podarła na kawałki.
Zagłówek zrobiła
z siana,
a zapobiegliwy Józef,
zgodnie
ze swym fachem
nieźle wymyślił,
ze żłobu dla bydląt
zrobił kołyskę.
Ewangelista
ukaże Ją
w rytualnym obrzędzie
oczyszczenia
ofiarującą w Świątyni
swego Syna
składając w ofierze
dwa gołębie.
Potem
tylko o Niej
co, nieco napisze,
nic od Niej
jakoś nie słyszę,
że w sercu swoim
wszystko chowała
Pisze tak chyba
na swoje usprawiedliwienie,
bo trzydzieści lat
życia w Nazarecie
w jednym domu
z Jezusem
okrywa milczenie.
Szukam,
co jeszcze?
kiedy?
gdzie?
przy jakiej okazji
coś Maryja powiedziała.
Przeglądarka poszła w ruch
i nie pomogła,
nie znalazła
Oniemiała.
Idą dalej
moje dociekania.
Owszem,
widać Maryję
tu i tam.
To w Świątyni
z Jezusem dwunastoletnim,
który napędził
nie lada strachu.
Jego szczęście,
że nie oberwie,
tylko Ona
z wyrzutem się odezwie.
Dopiero
kiedy Jezus
opuści dom,
uczniów przygarnie,
apostołów powoła,
o Nim
Głośno będzie.
O Jego Matce
cicho sza.
Dopiero
coś powie
w Kanie Galilejskiej.
Wreszcie.
Bo zaproszona
tak ,
jak i Syn z uczniami
na huczne wesele.
To ewangelista
napisać
musiał już koniecznie.
Bo gdyby
nie Maryja,
wesele szybciej dobiegłoby
swego zakończenia.
Tak się jednak
nie stało,
w porę zapobiegła.
Synowi powiedziała
i stało się tak,
jak myślała.
Było, co pić,
a brakowało.
Można było
biesiadować do rana.
Potem
znalazłem
słów parę
jak przed domem stała,
w którym Syn nauczał.
Nie weszła,
przeszkadzać nie chciała.
Inni o Jej przybyciu
Chrystusa powiadomili.
Ale nie wiem,
nie napisał.
A szkoda,
czy się zobaczyli?
Tylko
domyślać się trzeba,
że Chrystus wyszedł,
ręce Matki ucałował.
Chyba tak wypada?
A potem już tylko
w dniach
męki Syna
cierpiącą Ją widać
na kalwaryjskiej drodze,
pod krzyżem.
Wierzę,
że Jej pierwszej
ukazał się Chrystus
zmartwychwstały.
Zaprosił
na miejsce
swego wniebowstąpienia.
Wiem,
że czekała z apostołami
w wieczerniku
na Ducha Świętego.
Obdarowana
Jego Darami
towarzyszyć duchem będzie
apostołom
w ich trudzie,
sama
żyjąc w Nazarecie.
Aż
przyjdzie dzień
Jej śmierci,
Jej zaśnięcia.
W nagrodę za trud
Bożego macierzyństwa,
jedna jedyna dozna
wniebowzięcia.
Tak, to cud.
Tak tylko może
nagrodzić
swą milczącą Mamę,
Chrystus Bóg.
- - - - -
Patrz,
życie w treści
takie bogate,
a w słowach
tak oszczędne.
Chyba
to przywilej
wszystkich matek,
choć nie tak
wyjątkowych,
nie tak
świętych.
- - - - -
0 Comments
Posted on 19 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|