|
Śmierć...
Mówi się o niej
odejście,
rozstanie,
zaśnięcie w Panu,
przejście
do wieczności.
Wszystko
oznacza to samo.
Wskazuje
tylko na jedno,
czy ten,
o którym tak mówią
to człowiek wierzący,
czy nie spieszno
mu było ku Bogu.
Wiecznością
raczej nie zawracał
sobie głowy.
To jednak śmierć
przychodzi.
W dzieciństwie,
w młodości,
w wieku dojrzałym,
w starości,
w otoczeniu bliskich,
w samotności.
Bywa oczekiwana
i nagła,
niespodziewana.
Czasem jak złodziej się skrada,
czasem znienacka wpada.
Jeśli zaskakuje,
w różnym miejscu, stanie,
ludzi znajduje.
W upojeniu, w trzeźwości.
w domu, w drodze.
Na siedząco, na leżąco.
W śnie, na jawie.
Zawsze nie w porę.
Ona jedna nie zawodzi.
Wydaje się,
że za szybko przychodzi.
Zrobi swoje,
zakończy wszystko.
Nie wiesz
o dniu jej przyjścia,
o godzinie.
Czasem kręci się wokół,
przejdzie obok i ominie.
Bywa, że nie boli,
bywa w cierpieniu,
w gorączce, w pocie,
w rozdrażnieniu.
Bywa cicha, spokojna.
Sen przypomina.
Zdarza się dotkliwa,
z grymasem na twarzy,
skurczem ciała,
Z dużą ostatnią łzą,
która po policzku spływa.
Jeżeli jej przyjście
lękiem cię napawa,
przygotuj się do niej.
Do tego Chrystus zachęca.
Życie podpowiada.
I odtąd już razem
prośmy gorąco,
serdecznie Boga
by, kiedy przyjdzie po nas,
kłopotu bliskim
nie sprawiła.
- - - - -
0 Comments
Posted on 19 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|