Stygmaty…

Na pamiątkę
przebywania między nami
Chrystus
zostawił sobie rany.
Na głowie cierniami,
na sercu włócznią,
na rękach i nogach
gwoździami zadane.

Niedowierzającemu
apostołowi Tomaszowi
w swoje zmartwychwstanie,
ran na rękach
i swym boku
dotknąć pozwoli.

Na przestrzeni wieków
pokazywać je będzie ludziom.
przez siebie wybranym.
A dlaczego tym?
powodów nie znamy.
To jednak wiemy,
Zawsze to ludzie religijni,
pobożni, święci.
Tak kobiety
jak i mężczyźni.
Tak żyjący w klasztorach,
jak i ludzie świeccy,
żyjący w miejskich,
wiejskich domach.

Pokaże je naszej świętej
siostrze zakonnej
Faustynie z Łagiewnik.
Ona w odczuciu
szczególnego uprzywilejowania
poleci namalować
Chrystusa Miłosiernego
z ranami na rękach,
nogach, boku,
na obrazie
„JEZU UFAM TOBIE”.

Ale zapewne wiesz,
że pośród ludzi wierzących
od początków kościoła,
czyli od zarania
przebywania Chrystusa
między nami,
niektórych szczególnie umiłował.
Najczęściej tych,
którym Jego rany
podczas męki zadane
będą powodem szczególnej czci,
pogłębienia i ożywienia wiary.
Często przez nich
rozpamiętywane
staną się powodem
szczególnego nabożeństwa,
ale i bodźca do naśladowania,
zobowiązując się do życia
w ubóstwie, czystości,
posłuszeństwie.

Chrystus dostrzeże
ich wierność, miłość,
wyjątkową gorliwość
i w zamian w dowód
wyjątkowego umiłowania
swoimi krwawiącymi
ranami obdarzy.
I odtąd
widoczne się staną
na rękach,
na boku,
na stopach,
czasem na głowie,
a wszystkie
zawsze cierpienie
i ból sprawią.

Rany bywają okrągłe
lub owalne.
Płytkie lub głębokie.
Krwawiące intensywnie,
okresowo
lub ustawicznie.
Wypływa z nich krew tętnicza
bądź płyn różowy,
niekiedy krew z osoczem,
zwłaszcza z rany w boku.

Te rany się nie goją,
a mimo to
zachowują świeżość.
Nie ulegają zakażeniom.

Z tych ran
do człowieka dochodzi
przyjemny zapach,
a nigdy woń,
która wskazywałaby
na rozkład,
który infekcją by groził.

Nie pomogą
zabiegi medyczne.
Próby ich zszycia,
leczenia, zawodzą.

Osoba,
która je doświadcza
odczuwa fizyczny ból
proporcjonalny do stopnia zranienia
i ten ból odczuwany
jest motywem ich otrzymania,
jakim jest dopełnianie
w swoim ciele udręk Chrystusa
dla dobra Kościoła,
Mistycznego Jego Ciała.

To określenie św. Pawła
zawarte w liście do Kolosan
w rozdziale pierwszym,
w wierszu dwudziestym czwartym
może być uzasadnieniem
ich pojawiania się na ludzkim ciele.

Te rany określamy „stygmatami”.
Ludzi zaszczyconych
ranami Chrystusa „stygmatykami”.

Sama nazwa
pochodzi z języka greckiego.
A oznacza:
ranić, przebijać,
znakować, piętnować.
Wszystkie określenia
do stygmatyka
można zastosować,
bo w ten sposób
Chrystus wybranemu
przez siebie człowiekowi
współuczestnictwo
w dziele zbawiania świata
chciał zaproponować.

Są to rany zewnętrzne,
zaistniałe na ciele spontanicznie.
Podobne do ran  w czasie męki
Chrystusowi zadane.

Stygmaty,
którymi Chrystus
obdarza człowieka,
są wynikiem autentycznego
jego życia mistycznego.

Pomimo
odczuwanego cierpienia,
stają się źródłem radości
wynikającej z przeżycia
zjednoczenia
z cierpiącym Chrystusem
w wyniku ku Niemu
gorącej, serdecznej,
płomiennej, wielkiej miłości.

Pierwszy raz
słowa „stygmaty”
użył Św. Paweł
w liście do Galatów (6,17),
co nie oznacza,
że sam je doświadczył.
Zapewne ma na myśli
rany jakich doznał
wskutek licznych prześladowań,
które wymienia jako wynik
swej apostolskiej pracy,
którą podjął z polecenia
Jezusa swego Mistrza,
ale też z Jego umiłowania
sprawcę swego nawrócenia.

Od tego czasu,
począwszy od niego,
słowo „stygmaty”
na trwałe wejdzie
do terminologii
teologiczno-mistycznej.

Oprócz
stygmatów fizycznych,
a więc widzialnych,
istnieją niewidzialne.
Polegają
na dotkliwych bólach
odczuwanych
w częściach ciała,
którym odpowiadają
Chrystusa rany.

Taką łaskę
stygmatów duchowych otrzymała
święta zakonnica
siostra Faustyna Kowalska.

Stygmaty widzialne
otrzymało w darze
liczne grono ludzi,
wyjątkowo uprzywilejowanych.
Z pośród ich grona
sześćdziesięciu dwóch
to święci kanonizowani.
Najbardziej nam znani
to św. Franciszek z Asyżu,
św. Gemma Galgani,
św. O. Pio.

Wierzący może domyślać się
u tych świętych
wielkiego umiłowania
Chrystusa ukrzyżowanego,
który w zamian
pragnie uczestniczenia
w trudzie zbawienia
wybranego
przez siebie człowieka.

Sam masz powód
do zastanowienia,
rozmyślań,
wgłębiania się w prawdę,
że Bóg tak ukochał
każdego z nas,
że posłał Swego Syna,
który poniósł
tak wielkie cierpienia,
na swym bosko ludzkim ciele.
Odniósł rany, głębokie,
krwią ociekające,
z nienawiści zadane.

Chrystus dostrzega
Na przestrzeni czasu ludzi
szczerze Mu
współczujących,
którzy z krzyża
czerpią siłę i moc
do wiernego służenia Bogu
i chcących za wszelką cenę
swój krzyż nieść,
a swym życiem
dać dowód miłości,
w odpowiedzi na naukę
płynącą z Chrystusa
przybitego do krzyża.

Zapewne
postawisz pytanie
dlaczego? tym, wybranym
przez siebie ludziom,
daje swe rany krwawiące,
bolące, niegojące?

Dlaczego? chciał
by jeszcze ktoś doznał
tych ran,
odczuwał ich ból,
zmuszony był
patrzeć na krew
i znosić cierpienia
z tym związane.
A były z miłości Chrystusa,
człowiekowi dane.

Czy można pominąć?
dodatkowe cierpienia
wynikłe z tego,
że są przez innych
zauważone i widziane.
Stygmatyk,
by nie uchodzić
za fałszerza
musi się zgodzić
na dociekliwość lekarzy.
Przeróżnych prób,
usiłowań zaleczenia.
Bycia pod stałą kontrolą
ludzi wiedzy,
którzy jej miarką
chcą wytłumaczyć
zjawisko stygmatów
nie odwołując się do wiary.

Trwa to latami.
Cierpliwość
podyktowana wiarą
pozwala znosić,
co ludzka ciekawość
wymyśliła
by tylko odsunąć myśl,
stwierdzenie,
że to jednak szczególne
działanie Boże.

Więc spójrz na Krzyż.
Na Chrystusa
na nim rozpiętego
na Jego wszystkie rany.
Uwierz i wiedz,
że tak cierpiał
by cię przekonać,
byś pamiętał o cenie
jaką za duszę twą zapłacił.
Jak grzech człowieka,
a więc grzech mój i twój
drogo kosztował.

Spójrz na wszystkich
wybranych ludzi,
których Chrystus obdarzył
swymi ranami,
by przez swoje
współuczestnictwo
w Jego Męce,
wypraszali innym łaski
do nawrócenia,
życia z Bogiem, zbawienia.

Niech świadomość,
co Chrystus sam,
i wybrani podejmują
w trosce o twą
wieczność szczęśliwą,
skłoni cię do życia wiarą,
do wierności Bogu.
By niebo,
które przez swą Mękę,
przez swoje rany
Chrystus otworzył,
nagrodą,
za twe życie prawe
udziałem twym było.

– – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *