Powołanie…

Jak moja mama
się dowiedziała,
że jestem
powołany przez Pana,
dumała, myślała,
długo się zastanawiała.
W swej pamięci
czegoś szukała
aż sobie przypomniała
i tak mi wyrecytowała:
„synu…synu…
w klasztorze twarde łoże.
Na co dzień
trzeba cierpliwości bez litości
a pokory cztery wory.”
A ja dumałem,
myślałem,
skąd to
wiedziała moja Mama.
Aż wreszcie
sobie przypomniałem,
że moja Mama
swą rodzoną siostrę,
w zakonie miała
i widocznie
ona mej mamie
czego sama doświadczyła,
powiedziała.
Nie powiem
jak wyglądał
jej strój
i w jakim był kolorze,
by nie daj Boże
ktoś domysły snuł
w jakim to klasztorze
trzeba cierpliwości
bez litości
i pokory
cztery wory
i do spania
mieć twarde łoże.
A mnie się wydaje,
że czas
łagodzi obyczaje.
Nawet w klasztorze
cnotę pokory
zapakowano w wory.

Już się unowocześnili.
łoża zmiękczyli,
niektóre z modlitw
dawniej wspólnych,
na prywatne zamienili.
W jednym nie popuścili,
wszystkim powołanym
zalecają
w życiu codziennym
świętości,
pobożności.

A podwładni
modlą się
o cnotę cierpliwości
w znoszeniu
swych zwierzchników
i o nagrodę za nią
w szczęśliwej wieczności.

– – – – –
jacek

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *