Modlitwa Grzesia…

Panie Boże mój,
któryś jest w niebie,
mój Anioł Stróż
chyba jest u Ciebie.
Tak wnioskuję
bo nie ma go,
gdy go potrzebuję.

To mnie coś boli,
niedomagam, choruję.
Co zakazane mi smakuje,
do nauki nie mam ochoty.
Zerkam na dziewczęta
zdolne, zgrabne,
miewam myśli kudłate,
pragnienia nie ładne.
W mowie przecinków używam,
piwko lubię i popijam.
Postanowiłem,
że w końcu muszę
wziąć się w garść,
wszystko to wyznać,
oczyścić duszę.
Jestem w duchowej nędzy.
Odszedłem od Boga,
sumienie dręczy.
Dlatego Boże,
me serce zbolałe,
ma cierpiąca dusza
mówi Ci swe żale,
złe samopoczucie zmusza.

Anioł Stróż,
który powinien przy mnie być
i pomóc, zaradzić, przestrzec,
co złe oddalić jak na złość
chyba postanowił się skryć.
A mnie coraz trudniej
z tym wszystkim żyć.

Jak widać
z nieba się nie rusza.
Ani go to ziębi ani parzy,
co mi się śni, co marzy.

Dlatego me serce,
ma dusza z całych sił
do Ciebie Boga woła,
albo mi go poślij zaraz,
albo zmień mi proszę
STRÓŻA ANIOŁA.

– – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *