Covid 19.  

Przyszedł nieoczekiwany

jak wicher

z dalekiego wschodu,

zimą mroźny,

latem upalny,

strachem posiał,

szkód narobił,

śmierci dał zarobić.

 

Ludzie zamilkli,

twarze maską zasłonili,

by wraz z oddechem

nie zarażać bliźnich,

by nikt nie powiedział,

że są czyjejś

choroby winni.

 

Posądzeń,

podejrzeń moc,

kto obudził,

i wypuścił z worka

tego smoka.

Jedni na drugich

winę zwalają,

a wiadomo uciekł

niekontrolowany

gdzie pracują

nad najnowszymi metodami

pozbywać się wrogów.

 

Poleciał

we wszystkich kierunkach

na cztery strony świata,

nikt,

nigdzie

nie jest bezpieczny

skrycie

potrafi zarażać.

 

I to robi,

według sobie znanej

strategii,

według swego

widzi się.

Według nie znanej nam

metody.

 

Życie zamarło,

szkoły pozamykane,

dzieci, młodzieży

po mieście

nie widać,

zdalne nauczanie.

Ludzie

bombardowani

codziennymi komunikatami

o zarażonych,

zmarłych,

 wyleczonych.

 

W miejscach,

gdzie zwykle bywali ludzie,

obecnie pustki,

na własną kuchnię,

na radio,

na telewizor

zdani.

I w kościołach

smutno,

bo też muszą być

w zgodzie

z zarządzeniami.

 

I pytamy

mądrzejszych od siebie,

jak długo to jeszcze

a oni jakby zawstydzeni,

polecają cierpliwość,

zalecają środki

ostrożności mówiąc,

że  w swoim czasie

życie

 będzie powracało do normy,

a my będziemy

mocno przerzedzeni,

osłabieni.

Oby tak jak najszybciej

się stało.

 

– – – – – –

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *